środa, 12 lipca 2017

"No pain, no gain" to czasem "bullsh*t"


"No pain, no gain"

To trafne spostrzeżenie bywa jednocześnie pułapką. Tak, ból towarzyszący wysiłkowi fizycznemu oraz dyskomfort wynikający ze zmian, jakie dokonują się w naszym życiu są ściśle powiązane z rozwojem, ze zwiększaniem naszej wydolności i sprawności. Cielesnej, intelektualnej, emocjonalnej i duchowej. Dość często dzieje się jednak coś innego. Często tak na prawdę naszym nieświadomym celem jest pozostawanie w dyskomforcie. Czym innym jest wybór drogi, która z konieczności zawiera w sobie ból a czym innym wybór takiej, która ból nam przynosi, mimo istnienia innych, pozbawionych cierpienia możliwości. Uzależnienie od dyskomfortu jest jednym z najbardziej frapujących fenomenów kondycji ludzkiej. Tym bardziej frapującym, że na pozór kierunkiem rozwoju ludzkości jest minimalizowanie niewygody. Na pozór, bowiem często komfort, w jaki uciekamy jest bardzo powierzchowny. Zresztą, wystarczy pobieżnie prześledzić ten kierunek by stwierdzić, że takie właśnie uciekanie przed dyskomfortem to kula śniegowa. Kreujemy w ten sposób kolejne przyczyny niewygody. Wybieranie cierpienia i powierzchownego komfortu to wynik uwikłania w autodestrukcję, efekt trudności w obdarzaniu siebie miłością. Jesteśmy w stanie znieść bardzo dużo niewygód i odnajdywać w tym sens. Aby jednak odróżniać kiedy wybieramy wzrost a kiedy autodestrukcję potrzebujemy poznać nasze najgłębsze motywacje i porzucić przekonanie, że cierpienie uszlachetnia.


© Piotr Jör Grabowski (Dovry Terapeuta)

Brak komentarzy: